czwartek, 25 listopada 2010

Ferrari 360 Modena


W 1999 roku Ferrari pokazało w Genewie następcę modelu F355. Mogłoby się wydawać, że nie było to tak dawno, a tym czasem 360 Modena doczekała się już dwójki następców – F430 i 458 Italia, z których każdy jest doskonalszy i bardziej zaawansowany niż poprzednik. W takim razie – czy 360 potrafi wciąż zachwycić? Odpowiedź na to głupie pytanie jest oczywista – zdecydowanie tak.

TROCHĘ LICZB
360 Modena waży 1390kg i jest zasilana silnikiem V8 o pojemności 3.6l. Jednostka dostarcza 394KM przy 8500obr/min i 373Nm przy 4750obr/min. 100km/h osiąga po 4.5s, a prędkość maksymalna wynosi 295km/h. Może nie jest to demon prędkości, jeśli będziemy patrzeć na nią przez pryzmat obecnego wyścigu zbrojeń, gdzie normą dla tego typu auta jest przekraczanie bariery 300km/h i zejście poniżej 4s w sprincie do 100km/h, a coraz częściej i sięganie 400km/h i odpowiednio osiąganie poniżej 3s do setki, ale pamiętajmy, że 360 ma już prawie 11 lat. Wystarczy liczb. Zrobiło się nudno.

ZAGADKA
Mimo, że styliści projektujący samochody dla Ferrari rzadko zdobywają się na tak śmiałe prowadzenie linii co np. w Lamborghini, to rumaki z Maranello i tak zachwycają, nawet wiele lat po wyjechaniu z fabryki. Co sprawia, że są tak ponadczasowe? Przecież nie są tak futurystyczne i odważne jak wyżej wymienione samochody producenta z Sant’Agata. Odpowiedź nie jest prosta. Oczywiste jest, że są piękne, ale próba określenia co sprawia, że Ferrari samym swoim wyglądem przyspieszają bicie serca może się skończyć w najlepszym wypadku na długiej liście przypuszczeń. Wysmakowane detale? Chyba nie do końca. Spójrzmy np. na przednie światła. Gallardo LP560-4, BMW 5 (F10), Citroen C5 – wszystkie te auta mają piękne lampy. Chciałbym mieć taki przedni reflektor z któregoś z nich, żeby sobie po prostu stał na środku pokoju i ładnie wyglądał. Natomiast światła z 360 w ogóle mi się nie podobają. Ani trochę. Nie i koniec. Ale jest w tym samochodzie coś takiego, co sprawia, że nie wyobrażam tam sobie żadnych innych lamp. Te pasują idealnie i samochód wygląda z nimi świetnie.

OSOBIŚCIE
Zastanawiam się czy to nie są jedynie moje odczucia. Ferrari 360 Modena było pierwszym samochodem egzotycznym w jakim mogłem usiąść, położyć ręce na kierownicy, poczuć się przez chwilę jak na bulwarze w Monaco (mimo, że była to ulica Szpitalna w Warszawie). Od tamtego czasu minęło już kilka lat, a mimo tego Ferrari ciągle pozostają dla mnie wyjątkowe. A teraz, zanim się zupełnie rozpłynę, zapraszam do obejrzenia zdjęć czerwonej 360.

2 komentarze:

  1. Jedyne Ferrari tak naprawdę trafiające w mój gust. Rosso Corsa, kremowe wnętrze, tylko gdyby to jeszcze była wersja Spyder... :) Bardzo przyjemny tekst, jednak jak dla mnie powinieneś się bardziej rozpisać. Wiem przecież, jak pięknie potrafisz malować słowami :)
    Ogólnie na 5/6 ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ohhhh ahhhh pieknie pieknie elwisku : )

    Ty tez pieknie malujesz slowami, w komentarzu : )

    OdpowiedzUsuń